Skarby, to nie tylko kosztowności, pieniądze czy zbytkowne nieruchomości. Skarbem, o dużej wartości sentymentalnej, może być także rodzinny dokument czy stara, pomięta i pożółkła fotografia.
W niedużej walizeczce, na którą natknęliśmy się zupełnie przypadkowo w typowej miejskiej rupieciarni, był zbiór dawnych urzędowych dokumentów, formularzy, kilka pisanych odręcznie podań i, przede wszystkim, materiały kartograficzne z końca lat 1930-ych i początku 1960-ych ubiegłego wieku.
Właścicielem walizeczki był zapewne gminny (albo gromadzki – był wówczas taki administracyjny twór) urzędnik, a jednocześnie miłośnik geografii Wschodniej Europy i naszego regionu w szczególności.
Interesujące, że znalezione materiały sporządzone są przede wszystkim w polskim, ukraińskim i niemieckim językach.
Całość dokumentów dopełniają dwa portrety fotograficzne z lat 1960-ych przesłane wujkowi na pamiątkę (świadczą o tym stosowne dedykacje). Są to czarno-białe zdjęcia, barwione ręcznie, co w owych latach było zapewne szczytem elegancji i szczególnego szacunku do osoby, którym portrety darowano.
(bt)
0 komentarzy