Nawet ponad tysiąc jednośladów (natomiast już samych motocyklistów i sympatyków, z całą pewnością, znacznie więcej) mogło przewinąć się 8 maja przez parking i łąką przed świątynią pod wezwaniem Nawiedzenia NMP i św. Józefa w Sanktuarium Maryjnym w Krośnie koło Ornety.

Dwa minione lata upłynęły nam wszystkim pod złowieszczym piętnem koronawirusa COVID-19, a co za tym idzie, zakazem organizowania dużych imprez plenerowych przyciągających tłumy uczestników. Tak więc niezwykła frekwencja w czasie XII Motomajówki Warmińskiej, organizowanej przez Warmiński Klub Motocyklowy Drager Orneta, raczej była do przewidzenia. Dwa lata posuchy zrobiły swoje i lokalni (ale nie tylko wyłącznie oni) bikerzy bardzo pragnęli spotkać się w swoim gronie celem odetchnięcia ową specyficzną atmosferą towarzyszącą tego rodzaju zlotom, połyskujących chromem i niklem oraz różnorodnością skórzanych kurtek przyozdobionych metalowymi znaczkami.

Wszystko w Krośnie było jak należy: miejsce w dosyć szybkim czasie zapełniło się motocyklami; na straganach można było sobie wybrać klimatyczny gadżet albo coś z garderoby; pojawił się pięknie odnowiony i pomalowany „ciapek”, niezmordowany ciągnik kuchni polowej; grała kapela rockowa; w czasie mszy w intencji przybyłych motocyklistów kapłan wspomniał ś.p. ks. kanonika Andrzeja Krużyckiego, prezesa Warmińskiego Klubu Motocyklowego Drager Orneta.

Do Krosna motocykliści przyjeżdżali jako samotni jeźdźcy, w parach albo grupami i było tak w czasie trwania całej imprezy, miłej, słonecznej, motocyklowej majówki. Samochody z gośćmi stały na poboczu drogi niemal do samej Ornety, bowiem przed samym Sanktuarium w szczycie raczej już nie było gdzie indziej miejsc, a zapracowani i zabiegani parkingowi bardzo dbali o drożność systemu.

(bt)

Facebooktwitter

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Skip to content