– oraz „ciapek”, kuchnia polowa i cała reszta
Organizatorzy XIV Warmińskiej Motomajówki w Krośnie k. Ornety Klub Motocyklowy Drager Orneta i Kustosz Sanktuarium Maryjnego mogą z satysfakcją i radośnie odtrąbić kolejny, piękny sukces, bowiem powód do satysfakcji był niewątpliwy.
W słoneczną niedzielę 12 maja łąka, parking i dróżki dojazdowe przed barokowym krośnieńskim Sanktuarium Maryjnym zapełniły się coraz bardziej gęstniejącym, barwnym tłumem odwiedzających i warkotem różnej maści motocykli. Zaś oprawę muzyczną całości zapewniły kapele rockowe PROUD MARY i STONERIVER.
Według ostrożnych danych organizatorów (ponieważ trudno w tym miejscu o arytmetyczną precyzję) samych pojazdów, rotacyjnie, było ok. 1,5 tys., natomiast uczestników sporo więcej.
Krośnieńska motomajówka to już tradycja z kilunastoletnim stażem (wyłączając smutny czas pandemii) i niezmiennymi atrybutami miejscowego folkloru do którego niewątpliwie należy wiekowy ale wspaniale utrzymany poczciwy „ciapek” (Ursus C-330) z nieodłączną kuchnią polową z bigosem i grochówką.
Weterani krośnieńskich motomajówek po przybyciu na miejsce natychmiast kierują się do stoiska prowadzonego przez Barbarę z rodziną, aby zaopatrzyć się w metalową, pięknie zaprojektowaną, okolicznościową przypinkę i wykupić abonament na posiłek z kuchni polowej. Taki rytuał.
Ksiądz Michał Rosengart, odprawiając liturgię w intencji motocyklistów, w słowie do zgromadzonych w kościele i pod krużgankami poprosił o rozwagę w czasie wakacyjnych wyjazdów i „aby było tyle samo powrotów do domu i przyjaciół, co było wcześniej wyjazdów”. Po mszy świętej kapłan w asyście swoich ministrantów i ministrantek poświęcił pojazdy na nadchodzący sezon.
Stałymi bywalcami Warmińskiej Motomajówki w Krośnie są także górowscy miłośnicy motocykli, których na ten raz zebrało się ponad trzydziestu.
Bez wątpienia dzień, niedzielę spędzoną w Krośnie należy zaliczyć do udanych i to pod wieloma względami.
(bt)
0 komentarzy